padłam.....
a jak już wstałam na własne nogi to..... leczyłam.....
i niby "wróciłam"..... chodziłam, chodziłam
i znowu leczyłam. Potem chodziłam, chodziłam, chodziłam i się dochodziłam..... zapalenia płuc.
Znowu więc leczymy..... poprawy nie widzimy :(
a to już prawie połowa kwietnia...
co za licho mnie tak trzyma...
lecę do Aniołów :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz